Cła zwiększyły koszt zakupu samolotów, a linie lotnicze szukają sposobów na niepłacenie wyższych kwot za odbiór nowych odrzutowców. Delta Air Lines odbierają kolejne airbusy A330-900neo, lecz samolot nie leci do Stanów Zjednoczonych Ameryki bezpośrednio z Tuluzy. Szerokokadłubowce lecą do Tokio, gdzie oczekują na wejście na siatkę połączeń.
Dyrektorzy generalni amerykańskich linii lotniczych optymistycznie patrzyli na prezydenturę Donalda Trumpa. Republikanin miał wnieść
„powiew świeżości” w branżę lotniczą, gdyż skłonność do nadmiernej regulacji administracji Joe Bidena ograniczyła konkurencyjność rynkową przewoźników ze Stanów Zjednoczonych Ameryki, wpędzając sektor w stagnację.
Administracja 47. prezydenta ma jednak inne (niecodzienne i wręcz innowacyjne) podejście do prowadzenia polityki, zarówno w ujęciu stosunków międzynarodowych, jak i światowego handlu. Polityka handlowa opiera się na paradygmacie wojny celnej. Donald Trump nałożył cła na dotychczasowych partnerów-państwa, z którymi USA miały deficyt w wymianie handlowej. Obowiązywanie wysokich ceł jest na razie wstrzymane – gest Ameryki w kierunku partnerów, aby zawrzeć nowe bilateralne porozumienia.
Płacenia ceł za odbiory nowych samolotów wykluczyły Delta Air Lines dość szybko. – Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby zminimalizować [wpływ, od red.] ceł. Ale jedna rzecz jest jasna: nie będziemy płacić cła za żadne dostawy samolotów, które odbieramy od Airbusa – zapowiedział w kwietniu Ed Bastian, dyrektor generalny Delta Air Lines. Amerykanin wyznał również, że linie lotnicze z „wielkiej trójki” „odłożą w czasie wszystkie dostawy”, które zostały cłami objęte.
Szef Delty miał nadzieję, że zawirowania w handlu międzynarodowym zostaną szybko wyjaśnione w odpowiednich gabinetach. – Czasy są bardzo niepewne i jeśli na samolot zostanie nałożony 20-proc. dodatkowy koszt, to bardzo trudno jest sprawić, aby taka matematyka działała – wyznał Bastian. Wojna celna przedłuża się, a linie montażu końcowego opuszczają kolejne nowo wyprodukowane samoloty, w tym airbusy, które zamówiły m.in. Delta Air Lines.
Amerykański przewoźnik nie zrezygnował jednak z odbioru nowych odrzutowców o szerokim kadłubie przeznaczonych do obsługi ruchu pasażerskiego, lecz zmienił drogę ich odbioru, aby uniknąć płacenia ceł. Nowe A330-900neo lataja z Tuluzy do Tokio, a nie bezpośrednio do jednej z bazy operatora na terenie Stanów Zjednoczonych Ameryki. W taki sposób linie odebrały już dwie maszyny (N528DN i N434DX), które są zaparkowane w tokijskim porcie lotniczym Narita, oczekając na wejście do czynnej służby. Do końca roku Delta Air Lines powinny odebrać jeszcze pięć A330-900neo, które zastępują starzejące się boeingi 767.

Zastosowana przez Deltę strategia – która była już stosowana za pierwszej kadencji Donalda Trumpa – wymaga, aby samoloty latały wyłącznie na międzynarodowych trasach. Szerokokadłubowce zostały zarejestrowane w Federalnej Administracji Lotnictwa, a ich powiernikiem zostały Bank of Utah. Taka praktyka ma miejsce, gdy beneficjentem rzeczywistym samolotu zarejestrowanego w USA jest podmiot spoza Stanów Zjednoczonych. Nadal nie jest jasne, czy ten podmiot jest podmiotem kontrolowanym przez amerykańskie linie lotnicze z siedzibą w Atlancie czy podmiotem trzecim.